Antek

Antek urodził się we wsi nad Wisłą. Wieś leżała w niewielkiej dolinie. Od północy otaczały ją wzgórza spadziste, porosłe sosnowym lasem, a od południa wzgórza garbate, zasypane leszczyną, tarniną i głogiem. Tam najgłośniej śpiewały ptaki i najczęściej chodziły wiejskie dzieci… Czytaj dalej

Konkurs żniwiarek

Już bardzo żółty i we cztery bardzo wysokie konie zaprzężony omnibus wyminął Kopernika, już zatłuszczony furman po raz trzeci usiłował wystrzelić z bardzo długiego bata, kiedy nagle brzęknął dzwonek, stuknęły głowy pasażerów i uciekające ku Zygmuntowi kamienice Krakowskiego Przedmieścia zatrzymały… Czytaj dalej

Na Smolikowszczyźnie

STASIO (wstając z łóżka) Mój Karolu, uważajno też na handlarza, a jeżeli się który zjawi na podwórzu, to go zawołaj. KAROLEK (zdumiony) A cóż ty masa do sprzedania? STASIO (zakłopotany) Eh! wiesz przecie, że tylko zegarek!… Potrzebuję nagwałt sześciu rubli.… Czytaj dalej

Dwa bieguny

I Utrzymujesz tedy, kochanku, że człowiek, który przed chwilą ztąd odszedł, jest dzikim… jak powiedziałeś? Buszmanem? a tak, buszmanem, bo miał na sobie surdut, przypominający epokę pradziadowską i głośno przyznał się, że jak żyje nie był na żadnym raucie, nie… Czytaj dalej

Moment

Janowi hr. Jundziłłowize stowami szacunku i przyjaźniprzesyła Autorka. Słońce letnie zachodziło; pole, powietrze, niebo, były zupełnie ciche. Cicho od zorzy wieczornej odrywały się i po błękitnem sklepieniu płynęły obłoki złotawe i różane; cicho na wzgórzystem polu kwitły, wśród brunatnych owsów,… Czytaj dalej

Patriotyzm i kosmopolityzm

Nie podobna zaprzeczyć, jest to zresztą prawdą rzucającą się w oczy — że pierwszy zawiązek patriotyzmu spoczywa w uczuciowych władzach człowieka. Wprzód, zanim w umyśle dziecięcia powstanie jakakolwiek myśl świadoma siebie lub jakiekolwiek pojęcie wcieli się w odpowiednią sobie formę… Czytaj dalej

W zimowy wieczór

Wieczór był niepóźny, ale bardzo ciemny; na niebie usłanym chmurami nieświeciła ani jedna gwiazda, wiatr posuwiście hasał, wirującymi słupy wzbijał się w górę, gamami szumów. jęków, gwizdań śpiewał w głębokiej kotlinie, na której dnie leżał równy, szeroki, od śniegu biały… Czytaj dalej

Nad Niemnem – Tom I – Rozdział VI

Szlakiem wzdłuż ogrodu przez koła wyżłobionym i białą dzięcieliną usianym wyszli na nieszeroką drogę, która okolicę z polem rozdzielała. Długi dzień letni zbliżał się do swego końca, w cichej i świetnej glorii pogody. Na całej przestrzeni niebieskiego sklepienia ani jednej… Czytaj dalej

Argonauci – Tom I – Rozdział VI

Po raz pierwszy zapewne w mieście tem, rozdzielonem od Anglii przez lądy i morza, pewna liczba ludzi, bardzo zresztą ograniczona, podziwiać mogła apartamencik kawalerski, ubrany w obicia, rzeźby i szkła malowane, pochodzące z fabryki londyńskiej: Morys, Fokner, Marshal et Compagnie.… Czytaj dalej