Placówka – Rozdział czwarty
Na drugi dzień obudziło Ślimaka w stodole wołanie żony: – Długo się ta będziesz wylegiwał? – Albo co? – zapytał spod słomy. – Pora iść do dworu. – Wołali me? – Co cię mieli wołać. Sam przecie musisz do nich… Czytaj dalej
Na drugi dzień obudziło Ślimaka w stodole wołanie żony: – Długo się ta będziesz wylegiwał? – Albo co? – zapytał spod słomy. – Pora iść do dworu. – Wołali me? – Co cię mieli wołać. Sam przecie musisz do nich… Czytaj dalej
Był lipiec. Dziedzic z dziedziczką od dawna wyjechali za granicę; we wsi o nich zapomniano i nawet nowa wełna zaczęła porastać na ostrzyżonych owcach. Słońce tak grzało, że chmury uciekły z nieba gdzieś do lasów, a ziemia zasłaniała się od… Czytaj dalej
Kolej miano budować na wiosnę, a sama zapowiedź tego wypadku wywołała ruch we wsi. Zimą, zamiast bajek przy kądzieli, opowiadano o nieznanych ludziach, którzy chcieli od gospodarzy nabywać grunta – to o biednym chłopie, co sprzedał górkę żwiru, a kupił… Czytaj dalej
W tydzień po kostiumowym balu dziedzic z żoną opuścili wieś przenosząc się do Warszawy. Miejsce ich zajął pełnomocnik Hirszgolda, piegowaty Żydek, który zamieszkał w małym pokoiku w oficynie, żelazną sztabą zamykał drzwi na noc i sypiał z dwoma rewolwerami pod… Czytaj dalej
Nigdy jeszcze Ślimak nie czul się tak zadowolonym jak tej wiosny. Bo i odpoczął za wszystkie czasy, i pieniądze płynęły mu do skrzyni, i napatrzył się nowych rzeczy. Dawniej dzień wlókł mu się ciężko. Ledwie zmęczony pracą chłop rzucił się… Czytaj dalej
Zapadła jesień. Zamiast jasnych łanów szarzały smutne ścierniska, w jarach czerwieniły się krzaki, bociany ze stodół odeszły precz, na południe. W lesie, jeżeli jaki las gdzie został, ledwieś dopatrzył ptaka, a w polu człowieka; chyba tu i owdzie po niemieckiej… Czytaj dalej
Spod pagórka nie większego od chaty wypływa źródło rzeki Białki. W opoczystym gruncie wyżłobiło ono kotlinę, gdzie woda huczy jak rój pszczół gotujących się do odlotu. Na przestrzeni mili Białka płynie równiną. Lasy, wsie, drzewa w polu, krzyże na drogach… Czytaj dalej
Był kwiecień. Po obiedzie rodzina Ślimaka zaczęła rozchodzić się do swych zajęć. Gospodyni, ścisnąwszy czerwoną chustę na głowie, zarzuciła na siebie płachtę upranej bielizny i pobiegła do rzeki. Za nią poszedł Stasiek przypatrując się obłokom, które dziś wydawały mu się… Czytaj dalej
Wróciwszy na dziedziniec Ślimak oddał brony parobkowi, a sam zaczął oglądać krowę, przywiązaną do płotu. Mimo zapadającego zmroku poznał, że bydlątko jest piękne; ma na białym tle czarne łaty, niedużą głowę, krótkie nogi i wielkie wymiona. Przypatrzył się dobrze i… Czytaj dalej