Wąską ścieżyną, co wije się wstęgą
    Między pólkami jęczmienia i żyta,
    Szedł blady, nędzną odziany siermięgą,
Wolny najmita.
    I nigdy wyraz nie był dalszym treści,
    Jak w zestawieniu takim urągliwym!
    Nigdy nie było tak głuchej boleści
W jestestwie żywym.
    Rok ten był ciężki: ulewa smagała
    Srebrnym swym biczem wiosenne zasiewy
    I ziemia we łzach zaledwie wydała
Słomę a plewy.
    Z chaty, za którą zaległy podatki,
    Wygnany nędzarz nie żegnał nikogo…
    Tylko garść ziemi zawiązał do szmatki
I poszedł drogą.
    W powietrzu ciche zawisły błękity,
    Echo fujarki spod lasu wschód wita…
    Stanął i otarł łzę połą swej świty,
Wolny najmita.
    Wolny, bo z więzów, jakimi go przykuł
    Rodzinny zagon, gdzie pot ronił krwawy,
    Już go rozwiązał bezduszny artykuł
Twardej ustawy…
    Wolny, bo nie miał dać już dzisiaj komu
    Świeżego siana pokosu u żłoba;
    Wolny, bo rzucić mógł dach swego domu,
Gdy się podoba…
    Wolny, bo nic mu nie cięży na świecie —
    Kosa ta chyba, co zwisła z ramienia,
    I nędzny łachman sukmany na grzbiecie,
I ból istnienia…
    Wolny, bo jego ostatni sierota,
    Co z głodu opuchł na wiosnę, nie żyje…
    Pies nawet stary pozostał u płota
I z cicha wyje…
    Wolny! — Wszak może iść albo spoczywać,
    Albo kląć z zgrzytem tłumionej rozpaczy,
    Może oszaleć i płakać, i śpiewać —
Bóg mu przebaczy…
    Może zastygnąć, jak szrony, od chłodu,
    Bić głową w ziemię, jak czynią szaleni…
    Od wschodu słońca do słońca zachodu
Nic się nie zmieni.
    Ubogi zagon u nędznej twej chatki
    I mokrą łączkę, i mszary, i wrzosy
    Obsadzi urząd… podatki! podatki!
Ty idź do kosy!
    Idź, idź! Opłatę do kasy wnieść trzeba,
    Choć jedno ziarno wydadzą trzy kłosy
    I choć nie zaznasz przez rok cały chleba…
Idź, idź do kosy!
    Czegóż on stoi? Wszak wolny jak ptacy.
    Chce — niechaj żyje, a chce — niech umiera!
    Czy się utopi, czy chwyci się pracy,
Nikt się nie spiera…
    I choćby garścią rwał włosy na głowie,
    Nikt się, co robi, jak żyje, nie spyta…
    Choćby padł trupem, nikt słówka nie powie…
— Wolny najmita!
