Emancypantki II – XXXI

Kilka dni upłynęło Madzi spokojnie: nikt jej nie odwiedzał, oswoiła się z nowymi uczennicami, hałasy w domu przestały ją razić. Te same osoby, te same swędy, ten sam turkot na ulicy, a w obszernym pokoju warczenie maszyny do szycia tak… Czytaj dalej

Emancypantki I – X

Ósma wieczór, na dworze noc, pogodna noc grudniowa. Pani Latter, skrzyżowawszy ręce na piersiach, chodzi po gabinecie spoglądając to na córkę, to na okno, za którym widać oświetlone brzegi Wisły. Panna Helena siedzi na skórzanej kanapce, patrzy na popiersie Sokratesa,… Czytaj dalej

Emancypantki I – XXVI

Gość marszczył i tarł czoło z niewątpliwymi oznakami zakłopotania. – Jakież masz zamiary nadal?… – zapytała nieśmiało pani Latter rumieniąc się. Eks-mąż spojrzał na nią zdziwiony. Przed chwilą nazywała go panem, teraz mówi: ty… – Więc pani nie odebrała mego… Czytaj dalej

Emancypantki I – XLII

W parę dni Madzia, nie mogąc namówić panny Eufemii do obejrzenia lokalu na szkołę, sama poszła do starej oberży. Był to długi budynek pod dachówką, murowany, składający się ze stajni i pewnej liczby izb; w stajniach można było umieścić kilkadziesiąt… Czytaj dalej

Emancypantki I – LVIII

W kilka dni później w ogrodzie doktora Brzeskiego odbywał się znowu podwieczorek przy asystencji proboszcza, majora i Miętlewicza. Właśnie proboszcz wyciągał rękę do cukru, kiedy wpadła kucharka wołając: – Telegraf!… telegraf do panienki… I rzuciwszy depeszę na stół patrzyła na… Czytaj dalej

Emancypantki II – XVI

W kilka dni na rogu ulicy Marszałkowskiej i Królewskiej z ciężkiego szafirowego tramwaju wyskoczył pan Zgierski i jak duża piłka zatoczył się prawie pod nogi Madzi. Kłaniał się szeroko, ocierał pot z łysiny i mówił: – Jakie szczęście, że panią… Czytaj dalej

Emancypantki II – XXXII

Po kilkunastominutowej podróży, która wydawała się Madzi nieskończoną, dorożka zaczęła zjeżdżać na dół Tamki. Minęli gmach Konserwatorium i zatrzymali się naprzeciw krótkiej uliczki zakończonej bramą, na szczycie której wznosił się żelazny krzyżyk. – Tu – rzekł dorożkarz. Madzia wysiadła, a… Czytaj dalej

Emancypantki I – XI

Na drugi dzień pani Latter wezwała do siebie Madzię i rzekła: – Przyprowadź tu Zosię Wentzel, panno Magdaleno, i sama przyjdź. – Dobrze, proszę pani – odpowiedziała Madzia i serce zaczęło jej bić ze strachu. Oczywiście coś złego, kiedy pani… Czytaj dalej

Emancypantki I – XXVII

Około ósmej wieczór panna Howard zaprosiła do siebie Madzię. Posadziła ją na krześle, sama usiadła tyłem do lampy, skrzyżowała ręce na piersiach i utkwiwszy w przestrzeń blade oczy rzekła niby obojętnym tonem: – Cóż, wie pani o przełożonej? – Ach,… Czytaj dalej

Emancypantki I – XLIII

Los był dla niej życzliwy, tuż bowiem w rynku zesłał Miętlewicza: – Ach, jak to dobrze, że pana spotykam!… Wie pan, mamy koncert: pana Sataniello i panny Stelli… – Ho! ho!… – mruknął Miętlewicz patrząc na nią z podziwem. –… Czytaj dalej