Emancypantki I – XLV

Miętlewicz nie bardzo rozumiał, o czym mówili artyści, tylko czuł, że wszystkie ich pretensje i skargi nie wypełniłyby głębokości jego żalu. Szedł cichymi, niebrukowanymi ulicami, na których świeciły dwie dymiące latarnie, i myślał: „Po com ja wmieszał się do tego?…… Czytaj dalej

Emancypantki II – III

Pani Korkowiczowa posiadała dyktatorską władzę nad domem. Tylko jej lękała się służba, jej ustępował mąż, tylko jej rozkazy spełniały panienki, a nawet ukochany syn, który nie bardzo słuchał ojca. Opanowała wszystkich z mniejszym lub większym oporem z ich strony. Toteż… Czytaj dalej

Emancypantki II – XIX

Gdy Stefan Solski był dzieckiem, dom jego rodziców odznaczał się pewną oryginalnością. Niekiedy we wszystkich pokojach i salonach głównego korpusu tudzież prawego i lewego skrzydła otwierały się, drzwi na oścież, a zdziwiony gość słyszał odległy, lecz szybko zbliżający się tętent,… Czytaj dalej

Emancypantki II – XXXV

W chwili kiedy zarumienionej ze śmiechu Madzi oczy napełniły się łzami, a uczony matematyk robił takie grymasy jak ścięta głowa pod wpływem prądu elektrycznego, drzwi pokoiku otworzyły się i na progu stanął dziwny człowiek. Był to mężczyzna młody, dość wysoki,… Czytaj dalej

Emancypantki I – XIV

Mielnicki opuścił gabinet po czwartej. Słońce zaszło i tylko różowy blask odbity od śniegów praskich nieco oświetlał pokój, a w nim panią Latter: Stała na środku, ręką podparłszy brodę, i widać było zdziwienie w jej pięknych oczach, na których jeszcze… Czytaj dalej

Emancypantki I – XXX

Tej nocy Madzia wcale nie spała, trapiona złymi przeczuciami co do własnej przyszłości. Co niebawem zaczęło się potwierdzać. Z rana przyszedł do niej, do niej samej, rewirowy i począł wypytywać: gdzie wyjechała pani Latter, o której godzinie, jaki był numer… Czytaj dalej

Emancypantki I – XLVI

Znalazłszy się sama wśród ogrodu Madzia schwyciła się za głowę. „Boże! – myślała – ależ ci mężczyźni to prawdziwe zwierzęta… Krukowski, taki szlachetny, taki delikatny, taki dobry przyjaciel – i pomimo to przypuszcza, że ja mogłabym wyjść za niego… Brr…… Czytaj dalej

Emancypantki II – IV

W pierwszych dniach października dom pani Korkowiczowej stanowczo był przewrócony do góry nogami. Ona zaś sama czuła się w położeniu rozbitka, który siedząc na wąskiej skale widzi rozhukany ocean i tylko czeka, kiedy go fale pochłoną. Córki jej, na których… Czytaj dalej

Emancypantki II – XX

W tej epoce Solski miał prawo nazywać się szczęśliwym. Gdyby ów angielski filozof, któremu w Londynie złożył niefortunną wizytę, zapytał go dzisiaj: „Co pan robisz?”, Solski odpowiedziałby z dumą: „Buduję cukrownię, którą będę prowadził sam.” Solski z lekceważącym uśmiechem przypomniał… Czytaj dalej

Emancypantki II – XXXVI

Około dziesiątej z rana Zdzisław z porady Madzi przebrał się od stóp do głów w świeżą bieliznę i nowe ubranie. To wprowadziło go w tak doskonały humor, że zaczął nucić chrapliwym głosem, oświadczył, że ma wilczy apetyt, i kazał podać… Czytaj dalej