Chceszli poznać, żeś już stanął
    Na klasycznej włoskiej ziemi?
    — Bacz, czy drogę ci zabiegną
    Wierzby z głowy uciętemi;
    Bacz, czy drogę ci zabiegną
    Łóz przeźrocza, winnic kraty,
    Czarne pinie i osterie,
    I jaskrawe w oknach szmaty;
    Czy liliowych wzgórz widziadła
    Majaczeją za mgłą siną,
    Czy ci leje signor oste
    Koźlą łagwią tchnące wino;
    W białe wolce czy chłop orze
    Z Tarkwiniusza rzymską twarzą
    I czy małe śniade putti
    W twych kieszeniach gospodarzą;
    Czy po drodze wieją pyłem
    Marmurowe starte bogi,
    Czy swój łachman żebrak składa
    W senatorskiej fałdy togi;
    Czy w wieczorny zmierzch przed tobą
    Lecą Hunny i Wandale,
    Czy Angielek widzisz żółtych
    Długie szyje i woale.
    Bacz, czy wzgórza ci się srebrzą
    Zielonością oliw bladą,
    Czy cyprysy ci na drogę
    Przestrzeliste cienie kładą;
    Czy skrzypiąca, ciężka biga
    Tuf duszący chmurą wzbija,
    Czy brzmi w dźwiękach mandoliny
    Santa Chiara i Luczyja.
    Bacz, czy srebrnym wiankiem leży
    Trzoda owiec zadumana,
    Czy pastuszek w koźlim runie
    Ma świętego postać Jana,
    Czy kukurudz pęki złote
    Na polentę u strzech wiszą,
    Czy od ruin płyną szepty
    Lazurową zmierzchu ciszą.
    Bacz, czy z loggii ci zaświeci
    Zzieleniały brąz prastary,
    Czy wyrostki małpim ruchem
    W mora grają pod filary,
    Czy jak bogi, tak próżniaczo
    Po marmurach ci się ścielą
    Olimpijskie oberwańce
    Z wieczną nędzy swej niedzielą.
    Bacz, czy drogę ci zabiegną
    Grody puste jak cmentarze,
    Czy otoczą ciebie tłumem
    Chciwe oczy, głodne twarze;
    Czy ci słońce na lazury
    Jak ognisty feniks wzleci
    I czy noc w dantejskiej szacie
    Gwiazd bławaty ci rozkwieci.
    Bacz, czy gdzieś, w najdalszej dali,
    Morze zalśni malachitem,
    Czy Il Ré na koniu skacze
    I spiżowym grzmi kopytem;
    Czy ci w piersiach się rozwiośni
    Nieśmiertelnym majem piękno,
    Ach, i na to bacz, czy myśli,
    Jak pątnice ci tu klękną.
