Synu! wstępujesz teraz w trudną życia drogę,
 Gdzie już nad tobą czuwać i strzec cię nie mogę,
 Rzuciwszy dom, rodzinę, w obce idziesz kraje,
 Gdzie ci nieznane serca, nieznane zwyczaje;
 Teraz ci zorzy szczęścia jaśnieją szkarłaty
 I nadzieja po drodze bujne sieje kwiaty,
 Ale gdy wiek dojrzalszy uczucia przemieni,
 Gdy ujrzysz się sam jeden na świata przestrzeni,
 Gdy ujrzysz się sam jeden w tym obcym ci tłumie,
 W którym nikt twoich myśli, serca nie rozumie,
 Wtenczas choć myślą wracaj w ojczyste krainy,
 I przenieś się na łono kochanej rodziny.
 Przypomnij dom, gdzie lata spędziłeś dziecinne,
 Przypomnij braci, siostry, zabawy niewinne,
 Wspomnij na twego Ojca, co się cieszy w niebie
 I co z górnych przybytków spogląda na ciebie.
 I Matka, która zniosła smutek rozłączenia,
 Czyliż także nie zyska miłość wspomnienia?
 Bądź zdrów synu! ach trudna, trudna życia droga;
 Błogosławię cię jeszcze – wezwij w pomoc Boga,
 Idź – żegnam cię mój synu – lecz pamiętaj na to,
 Że twa cnota za trudy będzie mi zapłatą.
Krzemieniec, 1829 r.
