I
 Kapilolskich bram już nie ma
 Co dumnie milczały
 I stronami wiatr obiema
 Szumi na przestrzały.
 Prysły odrzwia z zawiasami,
 Czegóż jeszcze zbywa ?
 Gdy purpura łachmanami
 Jak krew się rozlewa.
 Równo, wolno — czasem ślisko
 Bruki lśnią koralem —
 Ależ za to, czy nie blisko
 Pańskie Jeruzalem?…
 Wolni ludzie! tworzyć czas!
 Step Ludzkości czeka na plan nowy
 I granitu nie brak w sercu mass
 Kształtów nie brak, rąk nie brak — głów nie brak,
 Niechże raz już gmach nowy
 Nie okruszyn starych, nowy żebrak
 Lecz gmach nowy wstanie…. dość jest nas !
 Czasów karla jedna się przewiewa
 A nic nie utworzyli,
 Po niej idzie druga — ta opiewa
 Ze mało uradzili;
 Czasów karla trzecia, jak liść drzewa
 Nim się z pączka wychyli….
 I smutno, gorzko — czemuż to królestwo Boże
 To Pańskie Jeruzalem w idei upiorze
 Dotykalniejszych nasię kształtów wdziać nie może?.
 II
 Błogosławieni pokój czyniący na ziemi
 Albowiem ci, synami zwani są Bożemi,
 Podrzutek zaś w dziedzictwo królestwa nie bierze
 Ani mu bram Ojcowscy pokażą żołnierze.
 Palmy, psalmy
 Modłami;
 Siebie oto rozpalmy
 Siebie, sami. —
 Potem balsam pokoju
 Miedzy Mądrość a Wiarę
 Niech wycieka ze słoju —
 I pomiędzy nowe dni, a stare….
 I pomiędzy mądre a władnące
 Jako strumień po łące,
 I gdzie serce z głową ma granice
 Jak łzy czyste, kobiece
 I gdzie starych-wczoraj, jutro-młodzi
 Jako promień niech wchodzi…
 Nie dość zrównać bo smugi
 By się zjawił plan nowy,
 Ani plan mieć gotowy,
 By wraz powstał gmach drugi.
 Ci co w duchu ubodzy
 Już kosztują królestwa
 Lecz na stepach niceslwa
 Tacy, rzadko sa mnodzy. —
 III
 Ludzie pokój czyniący! weźcie się za dłonie
 Fala, nieraz obrzuci łańcuch wasz i schłonie,
 Ale ów, co przepaściom zatoczył granice
 I globów ma u siebie przedziwną kotwicę
 I bezforemny, w ludzkie zamknął się maleństwo
 I niedotkliwy — ludzkie wycierpiał męczeństwo;
 Ten przyrzekł:
 Owóż, czasy niźli się roiwcieśnią
 Ku wam — czyniącym pokój, zatęskniłem pieśnią
