Drży, wola czynu, płonąca,
    Ziemię popycha,
    Przez noc chaosu do słońca
    Walką oddycha.
    Pierś jej — to wulkan, jej oczy —
    To zorza krwawa;
    Przez śmierć do życia, grzmiąc, kroczy,
    Przez gwałt — do prawa.
    Dłońmi własnemi rozrywa
    Pąki przyszłości,
    I na dzień biały dobywa
    Kwiaty ludzkości.
    Wre, milcząc, i tajemnicze
    Koznieca żary,
    A gdy odsłoni oblicze,
    Świat trzeszczy stary.
    Jady krzywd zbiera i mierzy
    I pije blada…
    Aż gdy godzina uderzy,
    Piorunem spada.
    Walczy i pragnie, i płonie,
    Duchami miota,
    I chodzi w ogniow koronie —
    Burza, tęsknota.
