Capri? Widziałam. Świat tam wykuty ze skały.
Brzeg dziki, poszarpany, samotny i pusty.
Półnagi, skrawym szmatem przewiązany chusty,
Rybak z portu Careny ogień pali mały.
Trzeszczą kolczaste suchych aloesów chrusty,
Gruby liść żarem tleje jak papyrus biały,
Na którym dawne wieki ze wstrętem spisały
Tyberiuszowej krwawy pamiętnik rozpusty.
Siądź w łodzi, przy ognisku, na sieci tych pęku,
Nad ciszą modrej toni zniż czoło na ręku
I słuchaj, co ci prawi rybak drżący, stary…
Tyberiusz?… Augustus?… Nie, on o nich nie wie!
Lecz patrząc mrocznym okiem w gasnące zarzewie,
Głód i nędzę swą skarży… To jego cezary!