XVI
Czas niech nadchodzi czekany od tłumu,
Ja z mym nie zerwę cyprysowym listkiem:
Niech gardzą jedni wszystkiem dla rozumu,
A im przeciwni – dla uczucia wszystkiem.
Z przeciw-uczucia do przeciw-rozumu
Tęż wartość drogi widzę jak przebłyskiem.
Sprzeczność czcić musi ponad wszystkie rzeczy…
Kto tylko wtedy natchnionym, gdy przeczy.
Ja nie z tych waśni me natchnienia czerpię –
I w górę patrzę… nie tylko wokoło:
Znać się mnie nie dość-ja się nadto cierpię,
Samotne moje ocierając czoło;
Aż spocznie kędyś jak żniwo na sierpie,
Który podzwania rączo i wesoło –
Pomnąc, że gdzie są bezmowne cierpienia,
Są wniebogłosy… bo są – przemilczenia…