Jako Chiron, ze dwojej natury złożony,
 Wzgórę człowiek, a na dół koń nieobjeżdżony,
 Rad był, kiedy przyjmował do swej leśnej szopy
 Nauczonego syna pięknej Kalijopy,
 Naonczas gdy do Kolchów rycerze wybrani
 Pławili się przez morze po kożuch barani:
 Równiem wam i ja tak rad, zacni poetowie!
 A jesli u Chirona cni bohatyrowie
 Przyjmowali za wdzięczne wieczerzą ubogą,
 Bo tam wszytka cześć była mleko z świnią nogą:
 Nie gardźcie i wy tym, co dom ubogi niesie,
 Bo jako Chiron takżeć i ja mieszkam w lesie.
 Będzie ser, będzie szołdra, będą wonne śliwy;
 Każecie li też zagrać, i na tom ja chciwy.
 Owa prosto będziecie ze mnie mieć Chirona,
 Tylko że ja nie włóczę za sobą ogona.
