Przepraszamy bardzo panie,
    Lecz dziś u nas wielkie pranie.
    Cały sznur się w słonku suszy,
    W domu nie ma żywej duszy!
    Od soboty do soboty
    Dość nazbiera się roboty.
    To na łące zmacza rosa,
    To znów plama z żółtonosa,
    To śmietanka z garnka pryśnie,
    To sok z siebie puszczą wiśnie…
    Albo przy pieczeniu chleba,
    Czy to mówić nawet trzeba,
    Ile wszędzie mąki, ciasta?
    Na nic każdy się zachlasta!
    Nie dałabym nigdy rady,
    Gdyby nie to, że sąsiady
    Pomagają, jak kto może…
    Niech im Pan Bóg dopomoże!
    Wody da mi modra struga,
    Gałąź jedna, gałąź druga
    Sznur mi trzyma w cieniu drzewa,
    Słonko świeci, wiatr powiewa,
    Jaskółeczki mi nad głową
    Szczebiotają piosnkę nową,
    Kasia mydli większe plamy,
    I tak sobie pomagamy.
    Za to, kiedy się w niedzielę
    Lalki me ubiorą czysto,
    To się dziwi dziad w kościele
    Razem z panem organistą.
    Lecz dziś u nas duże pranie
    Przepraszamy bardzo panie!
