Ojczyzno moja, bądź błogosławiona,
    I błogosławion owoc twego ducha!
    Oto w błękity wyciągam ramiona,
Gdzie Bóg mnie słucha…
    Majowe słońce promieni się w niebie —
    O Polsko moja, błogosławię ciebie!
    Nie, iżeś kłosem pola me okryła,
    Skowronki moje żywiąca za morzem,
    Nie, iżeś, ziemio, chleby mi rodziła,
Szumiała zbożem;
    Ale iż duch twój rośnie mi w tym chlebie,
    Ojczyzno moja, błogosławię ciebie!
    Nie, iżeś orły chowała mi białe,
    Gniazda mojego prastare obrońcę;
    Lecz że te orły za wolność i chwałę
Latały w słońce
    I nie zniżyły lotu, aż w błękity
    Ostatni powiał jak sztandar przebity;
    Nie, iżeś miecze daia mi i zbroje
    I jasnym hełmem nakryła mi głowę,
    I między ludy wiodłaś hufce moje
Błyskawicowe;
    Lecz żem miecz dźwigał w wolności potrzebie,
    Ojczyzno moja, błogosławię ciebie.
    Nie za to, ziemio, iżem, rosnąc w siły,
    Rozparł ramiona pomiędzy dwa morza,
    Lecz że nad moje wzejść musi mogiły
Zmartwychwstań zorza…
    Za to, żeś posiew narodów wolności
    Siała na polach z praojców mych kości!
    Nie przeto, Polsko, ciebie błogosławię,
    Żeś zamki moje dźwignęła i grody,
    Gdzie, jak za słońcem ciągnące żurawie,
Obce szły rody;
    Lecz żeś przybysze tuliła do ziemi,
    Braćmi ich czyniąc i syny twojemi.
    Nie, iżeś mocne berłem miała króle,
    Lecz duchem proste i sercem naczelne,
    Co gromadziły w swą pieczę jak w ule
Drużyny pszczelne
    Prostaczków, które miód swej pracy niosą
    Pod troistego potu krwawą rosą;
    Nie, iżeś wzniosła z modrzewiu me dwory
    I osrebrzyła je w jaśminów kwiaty,
    Lecz że o miedzę legły twe ugory
I czarne chaty…
    Że jednej lipy nakryłaś mnie szumem
    Z ludem oraczów i z siermiężnym tłumem.
    Za to, żeś w takie wodziła mnie boje,
    W których przed szable miesięczne szły kosy;
    Za te w lnach siwych bohatery twoje,
Za twój huf bosy,
    Za twe rycerstwo o polnej buławie
    Zbóż, trzykroć, Polsko, ciebie błogosławię!
    Nie, iżeś lutnię ostruniła swoją
    W blask nieśmiertelny i w promienie chwały,
    Iż pieśni twoje wpośród ludów stoją,
Jak posąg biały…
    Lecz, że pieśniarzom mówią u nas: „Bracie”
    W zapadłym siole i w piastowej chacie.
    Za to, żeś ślepe lirniki wodziła
    Skroś po kurhanach, po zetlałych polach,
    Że nam ze słowa duch rosną! i siła,
We łzach i w bólach,
    Że pieśń wolności dziatki nam kolebie
    Do snów o tobie — błogosławię ciebie!
    Nie za to, ziemio, że pod armat paszczą,
    Gdzie tylko widne Orły i Pogonie,
    Gdzie Polak walczy, tam narody klaszczą
W spętane dłonie;
    Lecz, że do ludów krwawą pijem czaszą:
    „Za naszą wolność — i za wolność waszą!”
    Bowiem nie wzejdzie gwiazda jutrzenkowa,
    Ni zórz przed słońcem otworzy się brama,
    Aż plon swój wyda ta rola grobowa,
Ta Chaceldama…
    A oto ludy, co dziś ducha kuszą,
    Na hasło z mogił moich czekać muszą!
