W Łazienkach

I
Nawet lew wdzięczny, chodzący po Rzymie
Za Androklesem, co grzywę mu głaszcze,
Gdyby gdzie zoczył swe czoło i imię,
Dłutem zmienione na fontanny paszczę,
Wlepioną w Łaźni Cesarskiej do ściany,
Dzień i noc wodę parskającą w dzbany:
Nawet lew owy, i choćby w czas spieki;
Wolałby odejść na puszczę… kaleki!…

II
Nie! – to nie pomnik – to jest malowana
Opery w letnich Łazienkach ozdoba,
Ten późny posąg przedwczesnego Jana!
To nie Majestat Jego, ni osoba,
Ni pamięć ludu i świata uznanie,
Ani narodu gest, co swych sił użył:
To – jest wielkiego męża urąganie,
Które, gdybym tam był, ja sam bym zburzył;
Lecz, że w kolebce skręcono mi ramię,
Więc, czego nie tknę ręką, duchem złamię.