U stóp moich kraina dostatków i krasy,
    Nad głową niebo jasne, obok piękne lice;
    Dlaczegoż stąd ucieka serce w okolice
    Dalekie, i – niestety! jeszcze dalsze czasy?
    Litwo! piały mi wdzięczniej twe szumiące lasy
    Niż słowiki Bajdaru, Salhiry dziewice;
    I weselszy deptałem twoje trzęsawice
    Niż rubinowe morwy, złote ananasy.
    Tak daleki! tak różna wabi mię ponęta!
    Dlaczegoż roztargniony wzdycham bez ustanku
    Do tej, którą kochałem w dni moich poranku?
    Ona w lubej dziedzinie, która mi odjęta,
    Gdzie jej wszystko o wiernym powiada kochanku;
    Depcąc świeże me ślady czyż o mnie pamięta?
